calories

calories

czwartek, 29 maja 2014

Może być?

Wróciłam dziś po 4 do domu, na szczęście w całkiem dobrym stanie.
Co mam pisać, na parkiecie nie balowałam jak zamierzałam, jakoś się nie kleiło. Klimat był raczej na pogaduchy, jedno z czego jestem dumna to że nie żarłam, zjadłam to co zjeść miałam ( 2 bułki fińskie ze słonecznikiem i 2 kefiry ) i nic więcej.
Czekam na wypłate, aby kupić kilka herbatek, i innych środków.
Dziś zjadłam 2 zupki knora i basta! Biorę pod uwagę w razie olbrzymiego kryzysu jabłko i kanapkę! NIC WIĘCEJ! Wiem że się uda bo dziś odmówiłam MC'a! Co najśmieszniejsze, NIE BYŁO TO TRUDNE!!! :D Czuje MOC :D ! Ciekawe jak będzie kiedy zrobie obiad dla chłopaka, w planie mam kurczaka pieczonego, jeszcze nie wiem w jakim klimacie ale pewnie na ostro z jakąś ciekawą sałatką.
Wiecie co jest najgorsze?! Skurczybyk je tyle co SŁOŃ! Największa pizza z biesiadowa jest dla niego na RAZ! To co u mnie w domu dla trzech osób wystarczyło na 3-4 dni tak dla niego jednego jak zostanie coś na jutro to znaczy że nie był głodny. Je wszystko o każdej porze i co?! Moja dupa nie mieściła by się w drzwiach! A on... grama nie przytyje... sorry... nie do opisania. Ani jakiś pasożytów, wyniki badań w normie, a najlepsze że kiedyś swoje ważył, a teraz ja przy nim wyglądam nie jak szafa ileś-drzwiowa, tylko jak garderoba A. Jolie! 
Też bym tak chciała... Widać że mi pisany jest inny scenariusz, może to i dobrze, mam przynajmniej więcej czasu nie tracąc go na żarcie. 
Lece kończyć ogarnianie mieszkania, wpada do mnie córka szefowej, więc musi to jakoś wyglądać.
Buziaki kochane, 
powodzenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz